ja, makłon pęknął przy "stawaj pan na wadze" moim zdaniem - czyli formuła wywiadu jako szyfru w formie kombinacji ciągu pytań-cyfer aż po życiodajne kliknięcie und sezamie otwórz się..
jeżeli można do powyższego killnięcia przysłowiowego billa scenicznej persony tudzież rozmontowywania cieniutkich warstewek medialnego przypudrowania zasugerować kogoś wybitnie - by tak rzec - zagorsetowanego, sugeruję przyatakować pana krzysztofa zanussiego..
(jeżeli zwieje w tym czasie akurat do wadowic, niech nasz człowiek zaczai się w jego siateczce z kremówkami)
anyway - bardzo świeży i ozdrowieńczy tok szoł to jest, przy czym zgoła najpełniej rzecz wybrzmiewa w tych właśnie momentach, w których dochodzi do tak zwanego sprowadzania pytającego na planetę ziemia.
uziemienia w sensie, jak również wprost przeciwnie, wręcz naprzemianlegle - kiedy odpowiadający zrazu ucieka przed pytaniem na przykład w żart bądź przyfarmazoni kolejnym banałem przechodząc na poziom cokolwiek ogólny (padają w ów czas zwroty w rodzaju: nie ma jednej definicji tego czy tamtego..), wtedy wyraźniej rzecz widać i boleśnie dotkliwie się czuje: co jest tutaj prawdą zgoła autentyczną, co zaś urojeniem takoż autentycznym.