dobry serial, trzyma w napięciu do końca, a ostatnie odcinki to już rollecoaster emocji- pomimo czasami dziurawego scenariusza warto obejrzeć, aktorzy dobrani doskonale- polecam
Przyznaje, fabuła świetna, zresztą jak przystało na Azję z częstymi zwrotami. Ale, przesadzili z tym laminowaniem aktorów. Główny bohater, jego makijaż był obrzydliwy, czasami miałem wrażenie, że oglądam manekina z domu handlowego ubranego w garnitur. Odsiadując okres w więzieniu, zadziwiająco szybko goiły mu się rany na twarzy. No i non stop makijaż, czy się tłukł, za chwilę czysty jak łza na twarzy.
To jest akurat normalne w azjatyckich produkcjach, ran na twarzach bohaterowie zwykle nie mają - co najwyżej lekko rozbita warga charakteryzująca się wyłącznie strużką krwi (żadnej opuchlizny czy sińca), a inne rany goją się niedorzecznie szybko, nawet jeśli są bardzo poważne.
Mają też jakąś obsesję na punkcie plucia krwią - człowiek ranny czy chory niemal zawsze dramatycznie wypluwa krew.
A i perfekcyjny makijaż skutkujący cerą jak u porcelanowej lalki, zarówno u kobiet jak i mężczyzn, to standard.
Dziwne to nieco z naszego zachodniego punktu widzenia, ale można się przyzwyczaić, ot, taka ich uroda ;)