Tyle z niego pamiętam po dwóch latach. Zero śladu w głowie, tylko nuuuuda. Czy w Polsce nie ma ludzi, którzy potrafią napisać solidny scenariusz, a nie tylko jacyś niedorobieni "filmoznawcy-artyści"? Nie mam konkretnie na myśli twórcy tego nieudanego filmu, ale ogólną kondycję polskiego scenopisarstwa.