Pomimo kilku plusów tego filmu jak muzyka,zdjęcia i gra kilku aktorów to jednak odnoszę wrażenie,że przesłanie jest gdzieś zgubione po drodze...Powiem szczerze,miałam ogromne kłopoty z obejrzeniem tego dzieła za jednym posiedzeniem. W sumie wszystko byłoby OK gdyby nie ta straszna dziewucha o imieniu Sue...Nie mogłam jej zdzierżyć od samego początku akcji! Nie wiem co mnie bardziej irytowało- jej sposób mówienia czy sam fakt,że pouczała Hindusów jak mają postrzegać swój kraj...Postać kompletnie dla mnie nietrafiona i przez to 'Rang de Basanti' otrzymuje ode mnie cztery punkty zamiast sześciu.
Odejmować filmowi aż 2 punkty za jedną postać? Trochę niesprawiedliwie :) Mnie ogółem blondyneczki z tym typowym akcentem, właśnie irytującym sposobem mówienia, zwykle w filmach Bolly bardzo denerwują, ale w tym przypadku nie było tak źle. Bywało gorzej. Przy którymś seansie z kolei nawet ją polubiłam! :)
Ona ich nie puczała, tylko otwierała im oczy na to czego nie mogli dostrzec. Przecież nie krytykuje ich, nie mówi im co mają robić, przekazuje im tylko historię, o której może zapomnieli. Ona mimio iż zza znała tę historię, która jest opowiedziana i mimo to iż to jej dziadek był głównym dowodzącym to nie usprawiedliwia go. chce pokazać prawdę. Poznała język, kulturę to chyba coś znaczy...